Mamusiu Ja Chcę Żyć

29,90 

+ przesyłka
(6 opinii klienta)

„Mamusiu Ja Chcę Żyć”, to powieść obyczajowa na faktach. Opisuję w niej historię choroby mojego syna, który w wieku pięciu lat zachorował na białaczkę.
Jest to bardzo emocjonalny, wzruszający i osobisty zapis przeżyć. Mój synek był w stanie krytycznym. Czy dzięki miłości stał się cud? Nigdy nie wolno nam przestać wierzyć w cuda…
Całkowity dochód ze sprzedaży pierwszego wydania tej powieści przeznaczyłam na leczenie dzieci chorych na białaczkę.
Powieść ta została uznana jako wsparcie psychiczne dla osób znajdujących się w podobnej sytuacji życiowej.

Waga 320 g

6 opinii dla Mamusiu Ja Chcę Żyć

  1. ANIELA MAZUREK, GDYNIA

    To książka niezwykła, wiele uczy, wyciska łzy to lekcja dla rodziców, dziadków, dla ludzi wrażliwych. Polecam ją z całego serca. Dobro powraca, już wiele razy się o tym przekonałam.

  2. JOANNA ANTCZAK

    Pani historia, choć smutna, to piękna. Pokazała Pani, że wiara i miłość może wszystko. Jest Pani bardzo inspirującą kobietą. Każdy, kto przeczyta tę książkę inaczej patrzy na życie. Jest kolejka do jej przeczytania 🙂 Dziękujemy i prosimy o więcej…

  3. KASIA SIARNECKA, Koszalin

    Wielki szacunek dla Pani … łzy mi się cisną… Co Pani przeszła, to jest nie do opisania… Dzięki książce będę inaczej patrzyła na świat… Dziękuję…

  4. JUSTYNA TUROWSKA, Koszalin

    Pani Alicjo, dwa dni zajęło mi czytanie Pani książki. Z moim uwielbieniem do czytania byłam gotowa pochłonąć ją w jeden dzień, jednak ciężko czytać, kiedy serce pęka na samą myśl co Pani przeżyła … pełno wylanych łez, ale jestem gotowa polecić znajomym tę pełną wzruszenia historię pisaną przez życie. Na bardzo długo zostanie mi ona w pamięci. Prawdę mówiąc nie chcę jej zapominać. To prawdziwa lekcja życia, która uczy nas siły i wiary.

  5. JADWIGA TRACZ, Rosnowo

    Książka w tym okrutnym świecie, gdzie wiecznie gdzieś pędzimy kazała mi się zatrzymać, stanąć, przemyśleć, „przetrawić” to wszystko. WIELKI SZACUN DLA AUTORKI. Mam tylko jedno zastrzeżenie: za mała czcionka przy wielkiej ilości wylanych łez nad każdym rozdziałem. Ciężko czyta się z zamazanymi oczami. Ta książka pozostanie na zawsze w moim sercu. Nie jest taką z typu przeczytałam – zapomnę fragment ze strony 169 zawiśnie w formie magnesu na mojej lodówce.

  6. BARBARA PELC – Kustosz w Gminnej Bibliotece Publicznej w Manowie

    „Mamusiu… Ja chcę żyć…” to książka, która porusza trudne tematy. Co ma czuć matka, która dowiaduje się, że jej mały synek ma białaczkę? Alicja Wendekier (pseudonim) jest matką, która nie ma wyboru, musi być silna, zebrać się w sobie i walczyć o swoje dziecko i jego zdrowie.
    W kilku momentach lektury popłakałam się. Poruszające fragmenty nie zostawiły mnie obojętną. Najbardziej wzruszyło mnie, kiedy autorka musiała tłumaczyć się osobom postronnym i mówić im o chorobie synka-Mateusza. Mam na myśli rozmowę z dyrektor przedszkola, którą należało poinformować o rezygnacji z miejsca w przedszkolu, czy wyjaśnienie innemu kierowcy dlaczego nie do końca panowało się nad kierownicą będąc roztrzęsioną od przytłaczających informacji.
    Było też kilka takich sytuacji, które nas rozczulają i pokazują człowieczeństwo – pomoc finansowa m.in. od rodziny.
    Zdrowie i szczęście dziecka, to dla każdej mamy najważniejsza rzecz w życiu. Pisarka bardzo dobrze wyrysowuje swoją codzienność i realia, jakie jej towarzyszyły w tak trudnym czasie.
    Co zrobić, kiedy pojawia się potężny strach o zdrowie dziecka, tak potężny, że aż odbiera oddech, dosłownie ścina z nóg, od którego traci się niemal zmysły, a ty, rodzic, musisz wtedy wsiąść w samochód i przejechać kilkadziesiąt kilometrów do szpitala? Nie ma wyboru, dla dziecka zrobi się wszystko, przekroczy się własne granice wytrzymałości.
    Było tu wiele fragmentów, dzięki którym człowiek docenia, to, co ma. Zastanawiamy się dlaczego to życie bywa czasami takie niesprawiedliwe, a zdrowie takie ulotne – dlaczego małe, bezbronne, niewinne, najcudowniejsze dzieci muszą tak bardzo cierpieć.
    Oddział onkologii – to tu autorka, naprzemiennie z mężem, czuwa przy łóżku chorego syna.
    Zazwyczaj są to jednak tylko matki, które są bardziej odporne psychicznie. Ojcowie często odchodzą od dziecka i rodziny, rozwodzą się z żoną, często nie są w stanie tego udźwignąć.
    Szpitalna egzystencja Mateusza ciągnie się długimi miesiącami, w których są lepsze dni z jego dobrym samopoczuciem oraz takie, które zatrważają, bo jego stan ulega znacznemu pogorszeniu i grozi śmiercią.
    Temat śmierci jest na oddziale tematem tabu. Chore dziecko potrzebuje pozytywnych osób wokół siebie, wiary i nadziei w to, że jest w stanie wyzdrowieć, miłości, oparcia, przytulenia, ukochania, zrozumienia. Drobne czynności, jak zmiana piżamy na codzienne ubranie, to bardzo ważna czynność, która wpływa na psychikę dziecka i jego zdrowienie.
    Autorka poza swoją historią tworzy również rozdziały, w których poznajemy innych szpitalnych bohaterów i ich rodziny, dzieci i dorosłych. Zmroziła mnie opowieść o pijanym ojcu, który rzucił butelką w tył głowy dwunastoletniej córki, ponieważ ta, z głodu, zabrała mu 2zł z kieszeni, żeby kupić chleb dla siebie i swojego młodszego rodzeństwa.
    Załamała mnie historia osiemnastolatka. Im starsze i bardziej świadome jest dziecko, tym trudniej jest je wyleczyć. Starsze dzieci często załamują się i nie widzą sensu dalszego istnienia i walki z bólem, cierpieniem, rakiem.
    Moje serce pęka, kiedy czytam rozdział o kochającej się rodzinie Karolka. Ich trójka (rodzice i syn-Karolek) jest ze sobą tak zżyta, tak wspaniale sobie bliska…
    To książka, która uczy nas, że powinniśmy celebrować i doceniać każdą chwilę i każdy dzień naszego życia. Lektura i słowa Alicji napawają nas nadzieją. Jeżeli się kocha, to nigdy nie należy się poddawać, zawsze musimy walczyć o siebie i wierzyć , że koniec naszego starcia z chorobą zakończy się dobrze.
    Nieustające pozytywne myślenie i miłość koi i „uzdrawia” nasze ciała i dusze.

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top